Za siedmioma górami i siedmioma rzekami jest kraina, w której cały rok trwa upalne lato, ludzie są uśmiechnięci i nadzwyczaj życzliwi, woda w morzu wita płetwonurków pięknymi rafami, a każdy wieczór zamienia się w szaloną imprezę w rytmach Merengue...Ta kraina to Republika Dominikany! Dominikana - karaibska wyspa położona między Puerto Rico i Kubą. Odkryta w 1492 roku przez Krzysztofa Kolumba i nazwana przez niego - Hispaniolą. Dziś wyspa podzielona jest pomiędzy dwa państwa - wschód zajmuje Republika Dominikany, zachód Republika Haiti. Tyle informacji ogólnych. Przejdźmy do relacji z naszej wyprawy! Po kilkunastogodzinnym locie, zmęczeni podróżą lądujemy w Puerto Plata - jednej z najpiękniejszych miejscowości turystycznych na Dominikanie. Już od wyjścia z lotnika wyspa wita nas gorącym i wilgotnym powietrzem. Przyjeżdżamy do hotelu (bez all inclusive), w którym mimo późnych godzin nocnych tętni życie. 4 rano, a wokół trwa jedna wielka impreza i nikt nie myśli o spaniu. Rozbawieni turyści w towarzystwie gościnnych Kreoli piją rum i tańczą w rytmach Rege i Merengue. Wraz ze świtem idziemy spać, nie wiedząc jeszcze, że tak na Dominikanie wygląda każda noc...
Po dwu dniowej aklimatyzacji na przepięknych piaszczystych plażach Karaibów i jednodniowym jeep safari po okolicy - wykupuję pakiet nurkowań w centrum First Calss Diving. Wody Oceanu Atlantyckiego oblewające okolice Puerto Plata obfitują w przepiękne rafy koralowe. Miejsc nurkowych jest naprawdę sporo, a każde z nich ma do zaoferowania co innego. Nurkując na rafach podziwiamy przepiękne gorgonie, liczne koralowce i rurowate gąbki. Spotykamy ogromne ławice ryb. No i ta woda...Widoczność po prostu bajka. Temperatura - 29 stopni Celsjusza. Jak miło nurkować w 3 mm piance, nie czuć zimna pomimo, że jest się trzydzieści kilka metrów pod wodą... Ciekawym przeżyciem jest także nurkowanie na wraku ogromnego transportowca. Statek został zatopiony celowo i nie ma żadnej wartości historyczno-archeologicznej. Stał się natomiast domem dla wielu koralowców i ogromnych muren zamieszkujących jego zakamarki. Nurkowanie, nurkowaniem, ale przecież grzechem byłoby przylecieć na Karaiby i siedzieć całymi dniami w wodzie lub na plaży! Będąc na Dominikanie na pewno warto udać się na wycieczkę do Haiti. Dlaczego? Chociażby po to, aby dziękować losowi, że przyszło nam urodzić się i mieszkać w Polsce.
Haiti od Dominikany oddziela rzeka o wymownej nazwie Masacre. Rzeczywistość jaką tu spotykamy bardzo kontrastuje z sielankowym obrazem jaki oglądaliśmy na Dominikanie. Brak elektryczności i kanalizacji. Żebrzące dzieci, które niczym muchy obsiadają białych prosząc o chociaż jednego Dolara. Skrajna bieda, brud i ubóstwo. Na Haiti mamy okazję zobaczyć jeden z rytuałów Voodoo. Wprowadzony w trans kapłan tańczy posypując ziemię kolorowym proszkiem, miota się wymachując płonącymi pochodniami, dostaje od biorących udział w mszy kapłanek żywą kurę, odgryza jej głowę i wypija ciepłą krew... Oprócz Haiti polecam także zwiedzanie stolicy Dominikany - Santo Domingo. Warto nadmienić, że kolonialna dzielnica miasta wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wszystkim miłośnikom podwodnej fauny i flory z pewnością przypadnie do gustu wizyta w ogromnym oceanarium, w którym swoje wdzięki eksponują ryby i zwierzęta zamieszkujące wody morza karaibskiego. Watro także wybrać się na jednodniową wyprawę na cudowną wyspę Bacardi. Można tu leniuchować wśród palm, opalać się na pięknych piaszczystych plażach, uprawiać snorkeling, zajadać owoce morza i popijać doskonały rum. A co po Bacardi? A po Bacardi trzeba wracać do Polski, czekać na kolejne wakacje i zbierać kasę na następną wyprawę, gdzieś daleko w świat...
Komentarze